22.01.1887 urodził się Bolesław Leśmian (właśc. Lesman) - polski poeta, krytyk literacki, czołowy przedstawiciel literatury międzywojennej. Jeden z największych poetów polskich.
DZIEWCZYNA
Władysławowi
Jaroszewiczowi,
Jego
entuzjastycznym zapałom
dla dzieł
twórczych i szczerym
wyczuciom
czarów poetyckich
Dwunastu braci,
wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony,
A poza murem
płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony.
I pokochali głosu
dźwięk i chętny domysł o Dziewczynie,
I zgadywali
kształty ust po tym, jak śpiew od żalu ginie...
Mówili o niej:
"Łka, więc jest!" - I nic innego nie mówili,
I przeżegnali
cały świat - i świat zadumał się w tej chwili...
Porwali młoty w
twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem!
I nie wiedziała
ślepa noc, kto jest człowiekiem, a kto młotem?
"O, prędzej
skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!"
-
Tak, waląc w mur,
dwunasty brat do jedenastu innych rzecze.
Ale daremny był
ich trud, daremny ramion sprzęg i usił!
Oddali ciała swe
na strwon owemu snowi, co ich kusił!
Łamią się
piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, twarze bledną...
I wszyscy w jednym
zmarli dniu i noc wieczystą mieli jedną!
Lecz cienie
zmarłych - Boże mój! - nie wypuściły młotów z dłoni!
I tylko inny
płynie czas - i tylko młot inaczej dzwoni...
I dzwoni w przód!
I dzwoni wspak! I wzwyż za każdym grzmi nawrotem!
I nie wiedziała
ślepa noc, kto tu jest cieniem, a kto młotem?
"O, prędzej
skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!"
-
Tak, waląc w mur,
dwunasty cień do jedenastu innych rzecze.
Lecz cieniom
zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły
jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
I nigdy dość, i
nigdy tak, jak pragnie tego ów, co kona!...
I znikła treść
- i zginął ślad - i powieść o nich już skończona!
Lecz dzielne
młoty - Boże mój - mdłej nie poddały się żałobie!
I same przez się
biły w mur, huczały śpiżem same w sobie!
Huczały w mrok,
huczały w blask i ociekały ludzkim potem!
I nie wiedziała
ślepa noc, czym bywa młot, gdy nie jest młotem?
"O, prędzej
skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!"
-
Tak, waląc w mur,
dwunasty młot do jedenastu innych rzecze.
I runął mur,
tysiącem ech wstrząsając wzgórza i doliny!
Lecz poza murem -
nic i nic! Ni żywej duszy, ni Dziewczyny!
Niczyich oczu ani
ust! I niczyjego w kwiatach losu!
Bo to był głos
i tylko - głos, i nic nie było oprócz głosu!
Nic - tylko płacz
i żal i mrok i niewiadomość i zatrata!
Takiż to świat!
Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata?
Wobec kłamliwych
jawnie snów, wobec zmarniałych w nicość cudów,
Potężne młoty
legły w rząd, na znak spełnionych godnie trudów.
I była zgroza
nagłych cisz. I była próżnia w całym niebie!
A ty z tej
próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz